niedziela, 30 listopada 2014

14. Mroczne Umysły - Alexandra Bracken







Tytuł: Mroczne Umysły
Tytuł oryginału: The Darkest Minds
Autor: Alexandra Bracken
Wydawnictwo: Otwarte (Moondrive)
Ilość stron: 450








Opis z okładki:

"Mam na imię Ruby.
Potrafię wedrzeć się do twojego umysłu, a nawet wymazać wspomnienia. Jako dziecko została wysłana do obozu "rehabilitacyjnego" dla takich jak ja. Zieloni, Niebiescy, Żółci, Pomarańczowi, Czerwoni. Mroczne umysły. 
Zostałam przydzielona do Zielonych, ale w rzeczywistości jestem ostatnią z Pomarańczowych. Ukrywam to, żeby przetrwać."

Recenzja:

Na okładce "Mrocznych Umysłów" widnieje napis: Najbardziej niepokojąca książka od czasu Igrzysk Śmierci! Nie powiem wam czy to prawda, czy nie, ale jednego jestem pewna: nie powinno się porównywać tych dwóch książek.
Oprócz pierwszoosobowej narracji i wieku głównej bohaterki praktycznie nic nie jest podobne. I jeśli ktoś nazwie "Mroczne Umysły" plagiatem Igrzysk, naprawdę się zezłoszczę.
Więcej elementów kojarzyło mi się z "Legendą", która nie jest zbyt popularną trylogią.
Mimo wszystko od zawsze wydawało mi się, że porównywanie książek jest najgorszym możliwym zabiegiem, więc podaruję sobie resztę spekulacji, że pani Bracken inspirowała się "Legendą". 

"Najmroczniejsze umysły skrywają się za fasadą najzwyklejszych twarzy." 

Książka zachwyca swoim klimatem. Wszystko jest utrzymane w mrocznym akcencie, co pozwala wczuć się w społeczność sponiewieranych dzieci.
W Ameryce zaczęła panować choroba OMNI, która najczęściej ujawnia się u dzieci w wieku 10 lat. Z tego powodu utworzono obozy - zakłady karne - i namawiano rodziców, aby wysyłali do nich swoje pociechy. Wszyscy liczyli na to, że obozy te pomogą wyplenić chorobę i przywrócić dziecko do normalności. Jednak tylko ci za ogrodzeniem wiedzą, jak było naprawdę...
Dzieci zostały podzielone według swoich umiejętności. Niebiescy potrafili lewitować przedmioty, a Zieloni posiadali niesamowicie rozwinięte umysły, jednak najniebezpieczniejsze były pozostałe kolory. Żółci, umiejący wywołać spięcia elektryczne, panowie  prądu. Czerwoni władali ogniem w każdej jego krasie. I Pomarańczowi. Pomarańczowi mogli włamać się komuś do umysłu, zobaczyć jego wspomnienia, siłą woli zmusić go do zrobienia wszystkiego, czego chcą. Brzmi groźnie?

"Nie można odbudować zniszczonego życia ani odzyskać straconego człowieka."

Każdy z bohaterów przypadł mi do gustu. Oczywiście nie mowa tu o tych złych, ponieważ Alexandra Bracken wykreowała ich tak, żeby naprawdę ich nie lubić. Ale z mojej strony to wszystko. Żadnego nie pokochałam na wieki, żaden nie stał się moim fikcyjnym wrogiem... Owszem, byli stworzeni naprawdę dobrze, jednak zabrakło mi tam jakiejś iskry. A do tego moim zdaniem narracja pierwszoosobowa nie pozwala poznać postaci za nią odpowiedzialnej. Może dziwnie to brzmi, ale wydaje mi się, że bardziej skupiam się na tym, co opowiada, a nie na jej osobowości.
Najbardziej polubiłam Liama, ponieważ nie jest typowym badassem ani idealnym Gary Stu. Jest miły, opiekuńczy, wesoły i nigdy nie traci nadziei - a przy tym ma też parę wad. 
Ruby... Jak już wspominałam, ciężko było mi się skupić na samej jej osobowości, ale nie drażniła mnie, a to już jakiś postęp. W niektórych momentach jej zachowanie było dla mnie niezrozumiałe, a w innych wiedziałam, że postąpiłabym tak samo. W moim odczuciu jest to dobra, niepłytka bohaterka - ale nic poza tym.
Podobały mi się postacie poboczne: Pulpet, Suzume. Były przedstawione bardziej po ludzku niż nieustraszona Ruby, za co je cenię. Za dużo jednak nie mogę o nich powiedzieć, ponieważ nie byli to bohaterowie sprawiający, że twoje tętno przyspieszy, a na twarz wypłynie uśmiech.

"To była chyba najsztuczniejsza próba wykrzesania z siebie odrobiny optymizmu od czasów, kiedy moja nauczycielka z podstawówki próbowała nam wmówić, że lepiej będzie nam bez kolegów z klasy, którzy umarli, ponieważ będzie mniej chętnych do huśtawek na placu zabaw."

 Pomimo, że w efekcie końcowym książka wywarła na mnie spore wrażenie, czułam pewien niedosyt. Podczas lektury miałam wrażenie, że autorka ma problem z wyrażaniem emocji. Wszystkie wydarzenia były naprawdę dobrze opisane, ale przy opisach uczuć potrzeba tego czegoś, co pozwoli przeżyć czytelnikowi daną sytuacją. Według mnie na tym obszarze Bracken zawiodła, co jednak nie jest na tyle rażącym błędem, aby znacznie zgorszyć powieść.

"Nagle czar prysł, przerwany pierwszym strzałem.
Po chwili zamiast płatków śniegu spadł na nas deszcz kul." 

Najbardziej w "Mrocznych Umysłach" podobały mi się wstrząsające stwierdzenia. Czasami były to zdanie, które wypowiadała główna bohaterka, czasem był to element otoczenia, a kiedy indziej fragment opisu. Owe słowa wywoływały ciarki na skórze, wstrzymywały oddech albo zmuszały do egzystencjalnych przemyśleń. Przypuszczam, że to właśnie z tego powodu "Mroczne Umysły" nie chcą opuścić mojej głowy i zmuszają mnie do przeczytania swojej kontynuacji. 

 "Nie, oni nie lękali się o dzieci, które mogły umrzeć. Nie martwili się pustką, którą miały po sobie pozostawić. Oni bali się nas - tych, którzy przeżyli."

"Mroczne Umysły" są kolejną książką z gatunku dystopii/antyutopii. Dla czytelników lubujących się w tych klimatach będzie to godna przeczytania lektura, jednak nie pogardziłabym nią również na miejscu fanów dramatów, science-fiction i fantastyki. Wszystkiego jest w niej po trochu, więc nadaje się właściwie dla każdego. Ostrzegam jednak, że nie spodoba się ludziom tak wrażliwym na krzywdzenie dzieci, że nie mogą nawet o tym czytać. 
Ocena: 7,5/10



---

Ogromnie przepraszam za tak długą nieobecność, jednak ostatnio wiele się u mnie działo i nie mogłam znaleźć nawet chwili czasu na wzięcie książki do ręki. "Mroczne Umysły" przeczytałam stosunkowo dawno, a dziś postanowiłam po prostu dokończyć zaczętą już recenzję. Następny post będzie dotyczył książki "Endgame", którą już zaczęłam i zapowiada się ciekawie, choć intrygująco. Mam nadzieję, że znowu powrócę do czytelniczego rytmu, po prawie 1,5 miesiąca przerwy :(.

czwartek, 25 września 2014

13. BZRK - Michael Grant







Tytuł: BZRK 
Tytuł oryginału: BZRK 1 
Autor: Michael Grant 
Wydawnictwo: Amber 
Ilość stron: 350







Opis z okładki: 

"Ten świat potrzebuje zupełnie nowego bohatera.
Szaleje wojna globalna. 
Nie widzisz jej, ale toczy się wszędzie wokół ciebie.
W tobie.
W samym środku ciebie."

Recenzja: 

BZRK to pierwszy tom trylogii Michaela Granta, autora "GONE: Zniknęli". W Polsce niestety następne tomy nie zostały wydane z powodu braku popularności książki, co jest według mnie nieco dziwne. 
W powieści mamy do czynienia z dwoma światami - nano i makro. W makro, czyli rzeczywistości Nowego Jorku, zostały utworzone dwie grupy, specjalizujące się w badaniach nad nanotechnologią. Każda społeczność dzieli się na kilka "działów" - jednym z nich są tikerzy, czyli osoby, które za pomocą maleńkich (mam na myśli naprawdę maleńkie) botów mogą śledzić człowieka bądź namieszać mu w głowie, ostatecznie nawet zabić.  Zagadką nie jest, iż obie wkroczyły na wrogą ścieżkę. 
W tym momencie wkracza duet naszych głównych bohaterów, Sadie i Noah. Oboje przeżyli wielkie straty w jakiś sposób powstałe z winy organizacji nano. Są sobie nieznajomi, nie mają prawa używać swoich prawdziwych imion, a ich przydomkami są nazwiska stukniętych poetów. Mają wgląd do swoich mózgów, i nie mam tu na myśli myśli, tylko narządy. 

"Walczymy o prawo bycia tym, kim chcemy, do odczuwania tego, co chcemy. Nawet jeśli to, czego chcemy, wydaje się innym szalone."

Książka przyciągnęła mnie pomysłem na fabułę, a także nazwiskiem autora. Z twórczością pana Granta miałam okazję zapoznać się dzięki serii "GONE". Byłam ciekawa, jak wypadnie w innej literaturze, czy może wypalił się na cyklu dla młodzieży. I muszę przyznać - dostałam więcej niż oczekiwałam.
Książkę czyta się bardzo szybko. Chociaż często musiałam robić sobie przerwy "dla ochłonięcia" - o czym zaraz wspomnę - kiedy już czytałam, strony śmigały jak szalone. "BZRK" jest napisane przystępnym językiem, jednak nie łatwym. Jest wiele wymyślonych nazw bądź naukowych zwrotów, którym trzeba poświęcić trochę chwil. Na początku powieści pojawia się też bardzo dużo postaci, przez co nie byłam w stanie ogarnąć, co się dzieje. Potem jednak czytelnik łączy coraz więcej faktów w całość i wszystko zaczyna  rozumieć. 


"Od tej chwili waszemu życiu grozi niebezpieczeństwo. Od tej chwili zrzekacie się wszelkiego prawa do prywatności. Od tej chwili istnieją dla was tylko dwa rozwiązania: śmierć albo szaleństwo."

Na okładce możemy przeczytać "Uwaga! Książka zawiera sceny okrucieństwa i przemocy". Muszę przyznać, że jako osoba wrażliwa na tego typu sprawy miałam mocne wątpliwości po przeczytaniu pierwszych paru stron. Nie byłam pewna, czy w ogóle zdołam dokończyć książkę. 
Autor poświęcił wiele uwagi na opisywanie obrzydliwych momentów - a to czerwono-biała tkanka mózgu, rozpłaszczona na ziemi, a to z człowieka robią się dwie części... Również, jako że "BZRK" opowiada o nano-wojnie, przedstawionych jest wiele organów wewnętrznych. Myślę jednak, że nie będzie to zbyt wielkim obciążeniem dla czytelnika, skoro nawet ja dałam radę (a po jakimś czasie stwierdziłam, że owe opisy dodają pazura książce i zaczęły mi się podobać).

"Przedziwne zjawisko. Człowiek mógł zaakceptować zagracone laboratorium na strychu albo potężny cud technologii, ale odnosił wrażenie, że jedno i drugie nie powinno egzystować w tej samej rzeczywistości."

Kiedy wreszcie pogodzę się z myślą, że "BZRK" było naprawdę świetne, i to mnie tak zdziwiło, patrzę na okładkę i wciąż nie mogę określić, co jest w niej najlepsze. Czy są to świetnie wykreowani, nietuzinkowi bohaterowie, czy całkiem oryginalny świat i nowatorskie podejście do sprawy, czy styl pana Granta. Niezmiernie przygnębia mnie fakt, iż wydawnictwo Amber nie zdecydowało się na wydanie kolejnych tomów (DLACZEGO?!?!?!), ale z pewnością sięgnę po nie w oryginale. Na pewno nie teraz, ale w przyszłości, kiedy podszkolę swój angielski. Wydaje mi się bowiem, że ta książka potrzebuje odpowiedniego rytuału, a co chwila przerywając lekturę na sprawdzenie i zapisanie jakiegoś słówka, mogłabym go zbezcześcić. Może to, co właśnie napisałam, wydaje się z deka szalone, jednak na swoje usprawiedliwienia wysuwam argument: klimat książki. Wszystko jest takie tajemnicze, nierealne, ale jednocześnie jak najbardziej prawdziwe, inne. 

"- Raczej i tak ją rozpoznasz. Tatiana Featherstonehaugh.
Niżyński spojrzał na niego z pobłażaniem.
- To się wymiana Fanshaw.
Vincent zmarszczył brwi.
- Naprawdę? Tyle liter i wychodzi Fanshaw?" 

Co do bohaterów: są cudowni. Nie w sensie, że każdy z nich ma swoją osobną tęczę, piękny wygląd i słodkie życie. Wręcz przeciwnie, zarówna członkowie BZRK jak i przeciwnicy są nieprzejednani. Możemy znaleźć kobietę, matkę, która na co dzień pracuje jako likwidatorka (czyt. zabija zbędnych). Jest także okropna postać bliźniaków, którzy są złączeni - nie jak bliźniaki syjamskie, oni dosłownie mają trzy nogi, trzy oczy, jedna usta i jedną głowę. Na szczęście odgrywają rolę postaci mocno drugoplanowej, choć w hierarchii rządowej są na samym szczycie. Główni bohaterowie, Sadie i Noah, są naprawdę bardzo ciekawymi i złożonymi osobami. Pozostali przedstawiciele BZRK - Niżyński, Ofelia, Vincent - również są niesamowici i czytelnik czuje ich prawdziwość. 

"- Co ważniejsze: wolność czy szczęście? (...)
- Nie możesz być szczęśliwy, jeśli nie jesteś wolny."

"BZRK" wywarło na mnie ogromne wrażenie. Może ta recenzja była nieco chaotyczna, ale w pełni odzwierciedla moje uczucia co do tej książki. Pozycja ta na pewno na długo wyryje się w mojej pamięci (nie mam co do tego żadnych wątpliwości). "BZRK" mogę polecić fanom twórczości Michaela Granta, jak i tym, którzy się z takową jeszcze nie zapoznali.  Nie jest to ani dystopia, choć o wojnie opowiada, ani horror, choć niektóre opisy z pewnością można by w jakimś zamieścić, ani typowa fantastyka. Stawiałabym na coś pomiędzy sci-fi a fantasy właśnie w wydaniu zarówno dla młodzieży, jak i dorosłych. Jeśli zaś mieliście okazję zapoznać się z "GONE" i nie przypadła wam ta seria do gustu, mogę zapewnić, że w BZRK nie wyczułam do niej podobieństw. Jest to pozycja godna uwagi, jednak nie radzę się za nią zabierać, jeśli angielski u was leży - nie ma co potem chodzić i głowić się nad dalszą akcją, nie mając możliwości zapoznania się z jej oficjalną wersją. 
Chociaż najchętniej i tak napisałabym petycję o przywrócenie trylogii, wiem, że Amber nie podejmie się tego pomysłu, a szkoda.

Ocena: 8/10
___

Przepraszam za tak długi przestęp między recenzjami, ale szkoła coraz bardziej daje się we znaki. :(

sobota, 13 września 2014

Liebster Blog Award


 Nominacja do tej nagrody jest otrzymywana od blogera, który uzna dany blog za
interesujący. Wybrana osoba musi odpowiedzieć na 11 pytań zadanych przez blogera, który nominuje i następnie wymyślić 11 pytań dla jedenastu nominowanych przez nią blogerów. Oczywiście nie można wybrać tego, od którego dostało się nominację. Chodzi tutaj o promocję innych blogów i możliwość promowania mniej popularnych blogów. 

Za nominację bardzo, bardzo dziękuję Claudii Ann :).

1. Wiążesz przyszłość ze swoją pasją? 

To zależy, o jaką pasję chodzi. Jeśli o czytanie (o ile można nazwać to "hobby") lub recenzowanie, to zdecydowanie nie. Natomiast, jeśli mówimy już o świecie literackim, bardzo chętnie wydałabym własną książkę - jak większość czytelników. :)

2. Gdybyś mogła zamieszkać w dowolnej książce, to jaki byłby twój wybór i dlaczego? 

Długo nad tym pytaniem nie musiałam się zastanawiać, ponieważ odpowiedź jest prosta - "Harry Potter". Jak wspaniale byłoby uczyć się nowych zaklęć i sporządzać eliksiry w szkole tak owianej tajemnicą, jaką jest Hogwart. Pomimo pisania długich wypracowań, a w dodatku skrobania ich sowim piórem, z pewnością chciałabym mieszkać w świecie wymyślonym przez J. K. Rowling.

3. Książka vs jej ekranizacja?

Jest to bardzo sprzeczny temat. Czytelnicy zawsze przekładają książkę nad film, jednak w niektórych wypadkach to właśnie film okazuje się ciekawszy. W przypadkach, kiedy powieści znam i lubię, wybieram je. 

4. Jak długo blogujesz?

Bloga z recenzjami prowadzę od niedawna, bo zaledwie 3 miesiące z kawałkiem. W blogsferze za to siedzę dłużej, właściwie od dwóch/trzech lat - prowadziłam bloga z opowiadaniem o Draco i Hermionie z "Harry'ego Pottera", wcześniej o Lily i Jamesie, było też parę niewypałów, które szybko przeszły do historii.

5. Jaki jest twoja ulubiona postać książkowa?

Jest ich naprawdę bardzo, ale to bardzo wiele i nie jestem pewna, czy potrafię wybrać tylko jedną. Może jest to Percy Jackson, może June z "Legendy", może Cztery lub Finnick, a może ktoś całkiem inny. Nie potrafię się zdecydować, szczególnie, że wiele książek zatarło mi się trochę w pamięci i mogę pewne warte wymienienia postacie przeoczyć.

6. Co sprawia, że czujesz się szczęśliwa?

Jest bardzo wiele takich rzeczy. Czasem wystarczy dobra książka, kołderka i gorące kakao, innym razem pełen otuchy i miłości sms od Juleczki, a jeszcze kiedy indziej miły prezent bądź słowo. No i kiedy przychodzi do mnie paczka/list; uwielbiam napięcie towarzyszące otwieraniu koperty!

7. Jakie są twoje marzenia?

Marzeń mam bardzo wiele, lecz przeważnie je skrywam - nie jestem przesądną osobą, po prostu wolę trzymać je w zaciszu własnego umysłu. :)

8. Jak zaczęła się twoja przygoda z blogowaniem?

Jeśli chodzi o samo blogowanie: inspiracją był pewien przypadkowy fanfick, na którego natknęłam się, poszukując informacji o filmie "HP i Insygnia Śmierci: część 2". Bardzo spodobał mi się motyw tworzenia alternatywnych wątków, zakończeń, postaci przez fanów danej rzeczy.
Zaś przygoda z recenzenckim blogiem zaczęła się od podpatrzenia zaangażowania znajomych w ich własne strony. Naraz zaczęło mnie nosić, żeby móc z kimś podzielić się moimi przemyśleniami na temat książek. Na początku pisałam dla siebie, a później przeniosłam się do sieci. :) 
9. Ulubiona piosenka?

No i znowu nie potrafię wymienić jednej! Gdyby chodziło o zespoły - spoko, wypiszę kilka. Natomiast piosenka... Na pewno jest to jakaś z repertuaru Black Sabbath bądź Fall out boy, a może Nirvany albo Linkin Park? Generalnie mam piosenki, które lubię, które mam na dzwonku, których cały czas słucham w kółko - ale jednej wybrać nie potrafię. :(

10. Co cię motywuje do pisania?

Do pisania moich opinii o książkach motywuje mnie myśl, że być może pomogę paru osobom z wyborem pozycji do przeczytania/kupienia. Komuś poradzę, komuś namieszam w głowie... No i przeglądanie blogów weteranów - jestem pełna podziwu dla osób, które prowadzą je już kilka lat, a nadal czytają i piszą z przyjemnością. Jest to także piosenka "Paranoid" Black Sabbath; kiedy ją słyszę, od razu mam ochotę dorwać klawiaturę.

11. Masz swojego fikcyjnego męża (albo mężów)?

Owszem, jak każda fangirl. Jest ich bardzo wielu, ale to wina autorów, że wymyślają tyle fascynujących postaci. Chociaż drażni mnie określenie "mężów" - jestem za młoda na małżeństwo, możemy być parą. :D


Nominuję:

Na razie to wszyscy. Wiem, że miało być 11 osób, ale obiecuję, że jeśli ktoś mi się przypomni - dopiszę :)

Pytania dla nominowanych:

 1. Wolisz książki mieć czy wypożyczać (a może czytnik e-booków?)?
2. Gdzie najczęściej kupujesz książki?
3. Co robisz, gdy wena na pisanie cię opuszcza?
4. Ustalasz sobie terminy, w jakich dodajesz recenzje?
5. Masz do wyboru spotkanie ulubionego aktora/aktorki lub ulubionego pisarza/pisarki. Co wybierasz i kto byłby tym szczęśliwcem?
6. Jak często czytasz?
7. W jakich (bądź ilu) jesteś fandomach?
8. Czy prowadzisz listy typu "must have", "must read", itp.?
9. Czy w prawdziwym świecie doznajesz jakichś nieprzyjemności z powodu zamiłowania do czytania?
10. Dlaczego zacząłeś/zaczęłaś recenzować?
11. Gdybyś mógł/mogła wziąć jedną rzecz na bezludną wyspę, co by to było?

 Gratuluję wszystkim nominowanym :)

---

A teraz trochę o kolejnej recenzji. Niedawno zabrałam się za czytanie "BZRK" Michaela Granta, autora serii GONE, więc najpewniej właśnie tę książkę zrecenzuję najszybciej. Jednak nie jestem jeszcze pewna, czy dotrwam do końca, a to z powodu natężenia obrzydliwych scen i opisów - jestem dość wrażliwą osobą. Mimo tego akcja i fabuła zapowiadają się interesująco, więc mam nadzieję przeczytać ją całą :). 
Bardzo możliwe, że niedługo na blogu pojawi się pierwsze video - book haul. W przeciągu ostatnich tygodni nazbierało mi się tyle książek, że nie sposób byłoby napisać o nich notkę, a w dodatku chcę zawrzeć parę informacji o tanim kupowaniu książek. Sprawa jednak nie jest pewna, także "niezdecydowanie zapowiadam". :) 
Wszystkich Was bardzo serdecznie pozdrawiam i życzę wspaniałych dni!