czwartek, 25 września 2014

13. BZRK - Michael Grant







Tytuł: BZRK 
Tytuł oryginału: BZRK 1 
Autor: Michael Grant 
Wydawnictwo: Amber 
Ilość stron: 350







Opis z okładki: 

"Ten świat potrzebuje zupełnie nowego bohatera.
Szaleje wojna globalna. 
Nie widzisz jej, ale toczy się wszędzie wokół ciebie.
W tobie.
W samym środku ciebie."

Recenzja: 

BZRK to pierwszy tom trylogii Michaela Granta, autora "GONE: Zniknęli". W Polsce niestety następne tomy nie zostały wydane z powodu braku popularności książki, co jest według mnie nieco dziwne. 
W powieści mamy do czynienia z dwoma światami - nano i makro. W makro, czyli rzeczywistości Nowego Jorku, zostały utworzone dwie grupy, specjalizujące się w badaniach nad nanotechnologią. Każda społeczność dzieli się na kilka "działów" - jednym z nich są tikerzy, czyli osoby, które za pomocą maleńkich (mam na myśli naprawdę maleńkie) botów mogą śledzić człowieka bądź namieszać mu w głowie, ostatecznie nawet zabić.  Zagadką nie jest, iż obie wkroczyły na wrogą ścieżkę. 
W tym momencie wkracza duet naszych głównych bohaterów, Sadie i Noah. Oboje przeżyli wielkie straty w jakiś sposób powstałe z winy organizacji nano. Są sobie nieznajomi, nie mają prawa używać swoich prawdziwych imion, a ich przydomkami są nazwiska stukniętych poetów. Mają wgląd do swoich mózgów, i nie mam tu na myśli myśli, tylko narządy. 

"Walczymy o prawo bycia tym, kim chcemy, do odczuwania tego, co chcemy. Nawet jeśli to, czego chcemy, wydaje się innym szalone."

Książka przyciągnęła mnie pomysłem na fabułę, a także nazwiskiem autora. Z twórczością pana Granta miałam okazję zapoznać się dzięki serii "GONE". Byłam ciekawa, jak wypadnie w innej literaturze, czy może wypalił się na cyklu dla młodzieży. I muszę przyznać - dostałam więcej niż oczekiwałam.
Książkę czyta się bardzo szybko. Chociaż często musiałam robić sobie przerwy "dla ochłonięcia" - o czym zaraz wspomnę - kiedy już czytałam, strony śmigały jak szalone. "BZRK" jest napisane przystępnym językiem, jednak nie łatwym. Jest wiele wymyślonych nazw bądź naukowych zwrotów, którym trzeba poświęcić trochę chwil. Na początku powieści pojawia się też bardzo dużo postaci, przez co nie byłam w stanie ogarnąć, co się dzieje. Potem jednak czytelnik łączy coraz więcej faktów w całość i wszystko zaczyna  rozumieć. 


"Od tej chwili waszemu życiu grozi niebezpieczeństwo. Od tej chwili zrzekacie się wszelkiego prawa do prywatności. Od tej chwili istnieją dla was tylko dwa rozwiązania: śmierć albo szaleństwo."

Na okładce możemy przeczytać "Uwaga! Książka zawiera sceny okrucieństwa i przemocy". Muszę przyznać, że jako osoba wrażliwa na tego typu sprawy miałam mocne wątpliwości po przeczytaniu pierwszych paru stron. Nie byłam pewna, czy w ogóle zdołam dokończyć książkę. 
Autor poświęcił wiele uwagi na opisywanie obrzydliwych momentów - a to czerwono-biała tkanka mózgu, rozpłaszczona na ziemi, a to z człowieka robią się dwie części... Również, jako że "BZRK" opowiada o nano-wojnie, przedstawionych jest wiele organów wewnętrznych. Myślę jednak, że nie będzie to zbyt wielkim obciążeniem dla czytelnika, skoro nawet ja dałam radę (a po jakimś czasie stwierdziłam, że owe opisy dodają pazura książce i zaczęły mi się podobać).

"Przedziwne zjawisko. Człowiek mógł zaakceptować zagracone laboratorium na strychu albo potężny cud technologii, ale odnosił wrażenie, że jedno i drugie nie powinno egzystować w tej samej rzeczywistości."

Kiedy wreszcie pogodzę się z myślą, że "BZRK" było naprawdę świetne, i to mnie tak zdziwiło, patrzę na okładkę i wciąż nie mogę określić, co jest w niej najlepsze. Czy są to świetnie wykreowani, nietuzinkowi bohaterowie, czy całkiem oryginalny świat i nowatorskie podejście do sprawy, czy styl pana Granta. Niezmiernie przygnębia mnie fakt, iż wydawnictwo Amber nie zdecydowało się na wydanie kolejnych tomów (DLACZEGO?!?!?!), ale z pewnością sięgnę po nie w oryginale. Na pewno nie teraz, ale w przyszłości, kiedy podszkolę swój angielski. Wydaje mi się bowiem, że ta książka potrzebuje odpowiedniego rytuału, a co chwila przerywając lekturę na sprawdzenie i zapisanie jakiegoś słówka, mogłabym go zbezcześcić. Może to, co właśnie napisałam, wydaje się z deka szalone, jednak na swoje usprawiedliwienia wysuwam argument: klimat książki. Wszystko jest takie tajemnicze, nierealne, ale jednocześnie jak najbardziej prawdziwe, inne. 

"- Raczej i tak ją rozpoznasz. Tatiana Featherstonehaugh.
Niżyński spojrzał na niego z pobłażaniem.
- To się wymiana Fanshaw.
Vincent zmarszczył brwi.
- Naprawdę? Tyle liter i wychodzi Fanshaw?" 

Co do bohaterów: są cudowni. Nie w sensie, że każdy z nich ma swoją osobną tęczę, piękny wygląd i słodkie życie. Wręcz przeciwnie, zarówna członkowie BZRK jak i przeciwnicy są nieprzejednani. Możemy znaleźć kobietę, matkę, która na co dzień pracuje jako likwidatorka (czyt. zabija zbędnych). Jest także okropna postać bliźniaków, którzy są złączeni - nie jak bliźniaki syjamskie, oni dosłownie mają trzy nogi, trzy oczy, jedna usta i jedną głowę. Na szczęście odgrywają rolę postaci mocno drugoplanowej, choć w hierarchii rządowej są na samym szczycie. Główni bohaterowie, Sadie i Noah, są naprawdę bardzo ciekawymi i złożonymi osobami. Pozostali przedstawiciele BZRK - Niżyński, Ofelia, Vincent - również są niesamowici i czytelnik czuje ich prawdziwość. 

"- Co ważniejsze: wolność czy szczęście? (...)
- Nie możesz być szczęśliwy, jeśli nie jesteś wolny."

"BZRK" wywarło na mnie ogromne wrażenie. Może ta recenzja była nieco chaotyczna, ale w pełni odzwierciedla moje uczucia co do tej książki. Pozycja ta na pewno na długo wyryje się w mojej pamięci (nie mam co do tego żadnych wątpliwości). "BZRK" mogę polecić fanom twórczości Michaela Granta, jak i tym, którzy się z takową jeszcze nie zapoznali.  Nie jest to ani dystopia, choć o wojnie opowiada, ani horror, choć niektóre opisy z pewnością można by w jakimś zamieścić, ani typowa fantastyka. Stawiałabym na coś pomiędzy sci-fi a fantasy właśnie w wydaniu zarówno dla młodzieży, jak i dorosłych. Jeśli zaś mieliście okazję zapoznać się z "GONE" i nie przypadła wam ta seria do gustu, mogę zapewnić, że w BZRK nie wyczułam do niej podobieństw. Jest to pozycja godna uwagi, jednak nie radzę się za nią zabierać, jeśli angielski u was leży - nie ma co potem chodzić i głowić się nad dalszą akcją, nie mając możliwości zapoznania się z jej oficjalną wersją. 
Chociaż najchętniej i tak napisałabym petycję o przywrócenie trylogii, wiem, że Amber nie podejmie się tego pomysłu, a szkoda.

Ocena: 8/10
___

Przepraszam za tak długi przestęp między recenzjami, ale szkoła coraz bardziej daje się we znaki. :(

sobota, 13 września 2014

Liebster Blog Award


 Nominacja do tej nagrody jest otrzymywana od blogera, który uzna dany blog za
interesujący. Wybrana osoba musi odpowiedzieć na 11 pytań zadanych przez blogera, który nominuje i następnie wymyślić 11 pytań dla jedenastu nominowanych przez nią blogerów. Oczywiście nie można wybrać tego, od którego dostało się nominację. Chodzi tutaj o promocję innych blogów i możliwość promowania mniej popularnych blogów. 

Za nominację bardzo, bardzo dziękuję Claudii Ann :).

1. Wiążesz przyszłość ze swoją pasją? 

To zależy, o jaką pasję chodzi. Jeśli o czytanie (o ile można nazwać to "hobby") lub recenzowanie, to zdecydowanie nie. Natomiast, jeśli mówimy już o świecie literackim, bardzo chętnie wydałabym własną książkę - jak większość czytelników. :)

2. Gdybyś mogła zamieszkać w dowolnej książce, to jaki byłby twój wybór i dlaczego? 

Długo nad tym pytaniem nie musiałam się zastanawiać, ponieważ odpowiedź jest prosta - "Harry Potter". Jak wspaniale byłoby uczyć się nowych zaklęć i sporządzać eliksiry w szkole tak owianej tajemnicą, jaką jest Hogwart. Pomimo pisania długich wypracowań, a w dodatku skrobania ich sowim piórem, z pewnością chciałabym mieszkać w świecie wymyślonym przez J. K. Rowling.

3. Książka vs jej ekranizacja?

Jest to bardzo sprzeczny temat. Czytelnicy zawsze przekładają książkę nad film, jednak w niektórych wypadkach to właśnie film okazuje się ciekawszy. W przypadkach, kiedy powieści znam i lubię, wybieram je. 

4. Jak długo blogujesz?

Bloga z recenzjami prowadzę od niedawna, bo zaledwie 3 miesiące z kawałkiem. W blogsferze za to siedzę dłużej, właściwie od dwóch/trzech lat - prowadziłam bloga z opowiadaniem o Draco i Hermionie z "Harry'ego Pottera", wcześniej o Lily i Jamesie, było też parę niewypałów, które szybko przeszły do historii.

5. Jaki jest twoja ulubiona postać książkowa?

Jest ich naprawdę bardzo, ale to bardzo wiele i nie jestem pewna, czy potrafię wybrać tylko jedną. Może jest to Percy Jackson, może June z "Legendy", może Cztery lub Finnick, a może ktoś całkiem inny. Nie potrafię się zdecydować, szczególnie, że wiele książek zatarło mi się trochę w pamięci i mogę pewne warte wymienienia postacie przeoczyć.

6. Co sprawia, że czujesz się szczęśliwa?

Jest bardzo wiele takich rzeczy. Czasem wystarczy dobra książka, kołderka i gorące kakao, innym razem pełen otuchy i miłości sms od Juleczki, a jeszcze kiedy indziej miły prezent bądź słowo. No i kiedy przychodzi do mnie paczka/list; uwielbiam napięcie towarzyszące otwieraniu koperty!

7. Jakie są twoje marzenia?

Marzeń mam bardzo wiele, lecz przeważnie je skrywam - nie jestem przesądną osobą, po prostu wolę trzymać je w zaciszu własnego umysłu. :)

8. Jak zaczęła się twoja przygoda z blogowaniem?

Jeśli chodzi o samo blogowanie: inspiracją był pewien przypadkowy fanfick, na którego natknęłam się, poszukując informacji o filmie "HP i Insygnia Śmierci: część 2". Bardzo spodobał mi się motyw tworzenia alternatywnych wątków, zakończeń, postaci przez fanów danej rzeczy.
Zaś przygoda z recenzenckim blogiem zaczęła się od podpatrzenia zaangażowania znajomych w ich własne strony. Naraz zaczęło mnie nosić, żeby móc z kimś podzielić się moimi przemyśleniami na temat książek. Na początku pisałam dla siebie, a później przeniosłam się do sieci. :) 
9. Ulubiona piosenka?

No i znowu nie potrafię wymienić jednej! Gdyby chodziło o zespoły - spoko, wypiszę kilka. Natomiast piosenka... Na pewno jest to jakaś z repertuaru Black Sabbath bądź Fall out boy, a może Nirvany albo Linkin Park? Generalnie mam piosenki, które lubię, które mam na dzwonku, których cały czas słucham w kółko - ale jednej wybrać nie potrafię. :(

10. Co cię motywuje do pisania?

Do pisania moich opinii o książkach motywuje mnie myśl, że być może pomogę paru osobom z wyborem pozycji do przeczytania/kupienia. Komuś poradzę, komuś namieszam w głowie... No i przeglądanie blogów weteranów - jestem pełna podziwu dla osób, które prowadzą je już kilka lat, a nadal czytają i piszą z przyjemnością. Jest to także piosenka "Paranoid" Black Sabbath; kiedy ją słyszę, od razu mam ochotę dorwać klawiaturę.

11. Masz swojego fikcyjnego męża (albo mężów)?

Owszem, jak każda fangirl. Jest ich bardzo wielu, ale to wina autorów, że wymyślają tyle fascynujących postaci. Chociaż drażni mnie określenie "mężów" - jestem za młoda na małżeństwo, możemy być parą. :D


Nominuję:

Na razie to wszyscy. Wiem, że miało być 11 osób, ale obiecuję, że jeśli ktoś mi się przypomni - dopiszę :)

Pytania dla nominowanych:

 1. Wolisz książki mieć czy wypożyczać (a może czytnik e-booków?)?
2. Gdzie najczęściej kupujesz książki?
3. Co robisz, gdy wena na pisanie cię opuszcza?
4. Ustalasz sobie terminy, w jakich dodajesz recenzje?
5. Masz do wyboru spotkanie ulubionego aktora/aktorki lub ulubionego pisarza/pisarki. Co wybierasz i kto byłby tym szczęśliwcem?
6. Jak często czytasz?
7. W jakich (bądź ilu) jesteś fandomach?
8. Czy prowadzisz listy typu "must have", "must read", itp.?
9. Czy w prawdziwym świecie doznajesz jakichś nieprzyjemności z powodu zamiłowania do czytania?
10. Dlaczego zacząłeś/zaczęłaś recenzować?
11. Gdybyś mógł/mogła wziąć jedną rzecz na bezludną wyspę, co by to było?

 Gratuluję wszystkim nominowanym :)

---

A teraz trochę o kolejnej recenzji. Niedawno zabrałam się za czytanie "BZRK" Michaela Granta, autora serii GONE, więc najpewniej właśnie tę książkę zrecenzuję najszybciej. Jednak nie jestem jeszcze pewna, czy dotrwam do końca, a to z powodu natężenia obrzydliwych scen i opisów - jestem dość wrażliwą osobą. Mimo tego akcja i fabuła zapowiadają się interesująco, więc mam nadzieję przeczytać ją całą :). 
Bardzo możliwe, że niedługo na blogu pojawi się pierwsze video - book haul. W przeciągu ostatnich tygodni nazbierało mi się tyle książek, że nie sposób byłoby napisać o nich notkę, a w dodatku chcę zawrzeć parę informacji o tanim kupowaniu książek. Sprawa jednak nie jest pewna, także "niezdecydowanie zapowiadam". :) 
Wszystkich Was bardzo serdecznie pozdrawiam i życzę wspaniałych dni!

sobota, 6 września 2014

12. Czas Żniw - Samantha Shannon






Tytuł: Czas Żniw 
Tytuł oryginału: The Bone Season 
Autor: Samantha Shannon 
Wydawnictwo: SQN
 Ilość stron: 512
  








Opis z okładki: 

"Rok 2059. Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn. Jej szefem jest Jaxon Hall, na którego zlecenie pozyskuje informacje, włamując się do ludzkich umysłów. Paige jest sennym wędrowcem i w świecie, w którym żyje, zdradą jest sam fakt, że oddycha.
"Pewnego dnia jej życie zmienia się na zawsze. Na skutek fatalnego splotu okoliczności zostaje przetransportowana do Oksfordu - tajemniczej kolonii karnej, której istnienie od dwustu lat utrzymywane jest w tajemnicy. Kontrolę nad nią sprawuje potężna, pochodząca z innego świata rasa Reafitów. Paige trafia pod protektorat tajemniczego Naczelnika - staje się on jej panem i trenerem, jej naturalnym wrogiem. Jeśli Paige chce odzyskać wolność, musi poddać się zasadom panującym w miejscu, w którym została przeznaczona na śmierć."

  Recenzja: 

"Czas Żniw" jest książką otwierającą siedmiotomowy cykl autorstwa Samanthy Shannon. Zalicza się do kategorii dystopii, jednak zarówno tematyką, jak i wykreowanym światem, nieco odbiega od innych pozycji z tego gatunku.


"Rozmawiamy dopiero od dziesięciu minut, Paige. Postaraj się nie wyczerpać całego swojego sarkazmu na jednym wydechu."

Największe wrażenie robi zawisłość historii stworzonej przez niezwykle młodą autorkę. Przez całą powieść zastanawiałam się, jak Shannon się w tym wszystkim połapała. Sama często musiałam korzystać ze słowniczka trudnych pojęć, umieszczonego na końcu książki, a i tak paru rzeczy nie zrozumiałam. Tutaj należą się wielkie pokłony w stronę tłumaczy, ponieważ było naprawdę wiele słów, które powstały dopiero w tej książce. 

"Umysł ślepca jest jak woda. Nijaki, szary, przeźroczysty. Wystarczy, aby utrzymać się przy życiu, ale nic ponadto. Ale umysł jasnowidza przypomina olej, jest w pewien sposób bogatszy. I tak jak olej i woda, te dwa umysły nie mogą się tak naprawdę ze sobą połączyć."

Co prawda w różnych książkach spotkałam się już ze swoistymi aurami, jasnowidzami, a także obozami, do których wysyłani są wszyscy "inni", jednak "Czas Żniw" sprawił, że o tym zapomniałam. Fabuła jest naprawdę oryginalna, bo nie na co dzień czyta się o barach z tlenem w roli narkotyku, wpływaniu na czyjś senny krajobraz czy stworzeniach, żywiących się ludzkim mięsem.
W książce cały czas coś się dzieje. Nie ma nawet chwili na złapanie oddechu, bo akcja pędzi do przodu; uwielbiam takie powieści. No i istnieje w niej całkowity brak wątku romantycznego - rozpoczyna się na ostatnich pięćdziesięciu stronach. Według mnie jest to wielkim plusem, bo niestety zakończenie z tym właśnie romansem bardzo mnie zawiodło. Podczas czytania w głowie tłukła mi się jednak myśl, podkreślona na czerwono, z dziesięcioma wykrzyknikami: "Niech tylko Samantha ustrzeże się od tego, do czego nieuchronnie się zbliża". Niestety nie udało jej się to, chociaż rozumiem, że książka całkowicie wyprana z miłości mogłaby nie sprzedawać się tak dobrze. Także dla wszystkich nie przepadających za literackimi związkami polecam odpuścić sobie ostatnie pięćdziesiąt stron (czego i tak nie zrobicie, bo będziecie zbyt wciągnięci w całą akcję).


"- Nie jesteś niemową - powiedział. - Odezwij się.

- Myślałam, że nie mam prawa odzywać się bez pozwolenia.
- Zezwalam ci.
- Nie mam nic do powiedzenia."

"Czas Żniw" z początku może wydawać się nudny, a to za sprawą natłoku nowych pojęć i miejsc. Jednak nie zrażajcie się! Akcja coraz bardziej się rozkręca, po jakimś czasie nie będziecie mogli się oderwać. Do pomocy przychodzą wam: mapka Szeolu I, czyli miejsca, do którego co dziesięć lat trafiają ludzie z Londynu, broszurka Paige z wykazem i opisem wszystkich kategorii jasnowidzów, a także słowniczek trudnych pojęć i spis "gości z zaświatów". Jak widać, książka jest bardzo atrakcyjna również dla wzrokowców. 

"Nadzieja to jedyna rzecz, która może jeszcze wszystkich nas ocalić."

Bardzo przypadł mi do gustu styl autorki. Pomimo swojego młodego wieku i braku doświadczenia, pisze ona bardzo dojrzale, konstruuje złożone zdania, a jej opisy są naprawdę realistyczne. Jednakże widać sporo niedociągnięć, jak chociażby częste powtórzenia i tym podobne sprawy. Jeżeli takie błędy nie kują was w oczy, to nawet ich nie zobaczycie - ja niestety jestem na nie bardzo uczulona. 
To może powiem co nieco o bohaterach. Główną z nich jest Paige Mahoney, nastolatka po przejściach, pracująca w gangu i mająca trudne relacje z ojcem. Polubiłam tą postać za jej twardość, niezłomność, ale także ludzkie cechy, które przejawia każdy z nas - zwątpienie, żal, smutek czy wręcz przeciwnie, radość. Bohaterem, którego nie mogłam rozgryźć jest Naczelnik, czyli opiekun Paige w Szeolu I. W moim odczuciu był on stworzony bardzo chaotycznie, jakby Shannon nie do końca wiedziała, który cechy przydzielić mu na stałe. Niezbyt przypadł mi do gustu, szczególnie przez zakończenie, jednak wiem, że wielu z was - a raczej wiele z was - mogłoby go pokochać. Moją sympatią w tej książce natomiast stał się Nick. Jest najlepszym przyjacielem Paige i mam nadzieję, że w kolejnych tomach (po które na pewno sięgnę) jego postać zostanie bardziej rozwinięta, ponieważ w "Czasie Żniw" grał rolę raczej drugoplanową. Każdą chwilę z nim czytałam z otwartą buzią - czy to w szerokim uśmiechu, czy w wyrazie osłupienia.

"- Masz periorbital haematoma.
- Co?
- Podbite oko."

Książkę polecam wszystkim fanom zarówno dystopii, jak i fantastyki. Przede wszystkim tym, którzy wymagają od powieści ambitnego świata, dobrze wykreowanych bohaterów czy niespodziewanych zwrotów akcji i oryginalności. "Czas Żniw" może spodobać się również dużo starszym czytelnikom - jak na przykład mojemu tacie. :)

Ocena: 7,5/10 


Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu SQN!