sobota, 30 sierpnia 2014

11. Niezwykła historia Marvel Comics - Sean Howe








Tytuł: Niezwykła historia Marvel Comics 
Tytuł oryginału: Marvel Comics The Untlod Story 
Autor: Sean Howe 
Wydawnictwo: SQN 
Ilość stron: 510

  




Opis z okładki: 

"Niepolakierowane, niedosładzane, nieautoryzowane, zakulisowe rozliczenie jednej z dominujących sił popkulturowych we współczesnej Ameryce.
Operująca w maleńkim biurze przy Madison Avenue firma Marvel Comics na początku lat sześćdziesiątych przedstawiła światu szereg postaci w jaskrawych kostiumach. Prace wydawnictw wyróżniały się inteligentnym dowcipem i bezlitośnie obnażały zwyczajne ludzkie wady. Spider-Man, fantastyczna Czwórka, Kapitan Ameryka, Hulk, Iron Man, Thor, X-men i Daredevil szybko zdobyli serca nastoletnich czytelników i rozpalili wyobraźnię artystów, intelektualistów i kulturowych buntowników. Epickie Uniwersum Marvela szybko stało się najbardziej wyszukanym z fikcyjnych światów i zyskało rangę współczesnej amerykańskiej mitologii. (...)
Sean Howe podpatruje nietypowe osobowości zza kulis: Stan Lee, Frank Miller, Todd McFarlane, Jim Shooter i Jack Kirby to twórcy, których sylwetki autor przybliża w tym niesamowitym kompendium wiedzy o wydawnictwie Marvel. (...)" 

Recenzja: 

Obecnie prawie każdy nastolatek i prawie każde dziecko zna (lub przynajmniej kojarzy) świat superbohaterów. Czy to z kreskówek, czy to z filmów... Niestety poznanie komiksowego uniwersum Marvela w dzisiejszych czasach jest bardzo utrudnione. Zdobycie komiksu samo w sobie zakrawa o niemożliwość, a jeśli ktoś decyduje się na zakup tomów z niedawno reaktywowanej Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, musi liczyć się z kosztami. Dlatego nie można mieć do nikogo pretensji, kiedy uważa się fana marvelowskiego świata, a nie ma pojęcia, kim są Doctor Strange, Quicksilver, Sub-mariner czy Captain Marvel. 
Ja niestety również należę do pokolenia, które na komiksach się nie wychowywało. I choć staram się poznać tamtejsze wersje historii, które uwielbiam z wszelkiego rodzaju mediów, na razie nie posuwałam się do przodu. 

"Biedak! Nie dość, że miał tylko dwie ręce, to na dodatek potrafił rysować tylko jedną!" 

"Niezwykła historia Marvel Comics" jednak częściowo wypełniła mój niedosyt. Sean Howe, autor książki, nie skupia się jedynie na realnych osobach, członkach wydawnictwa, ale poświęca trochę miejsca także bohaterom komiksów i ich przygodom. Dzięki temu mogłam przyswoić sobie pewne informacje i mniej więcej zorientować się w części papierowego Uniwersum Marvela. 
Opis z okładki okazuje się prawdą - rzeczywiście mamy do czynienia z "niepolakierowaną i niedosładzaną" historią, która zaczyna się od czasów założenia Marvel Comics (a nawet wcześniej), a kończy na największych premierach filmowych. Momentami czytelnik odnosi wrażenie, że wszystko w firmie dobrze się układa, a za moment dowiaduje się o kolejnym strasznym wydarzeniu, typu masowych zwolnień. 

 "Metoda Marvela wymagała od rysownika umiejętności przerobienia zarysowanej przez scenarzystę fabuły w klarowną historię, na którą Lee dopiero naniesie swoje dialogi. Panele miały funkcjonować niczym nieme filmy, żeby zminimalizować potrzebę ekspresji werbalnej. Od rysowania wymagało się inwencji scenariuszowej, dotyczącej rozwoju postaci, wątków pobocznych. (...)"

Książki nie czyta się ani łatwo, ani szybko. Podzielona jest na pięć części i na tyle też dni rozłożyłam czytanie. Cały czas trzeba być skupionym na tekście, bo jesteśmy zalewani nazwiskami, datami i różnymi innymi informacjami. Kiedy czytałam biografie aktorów, byłam zainteresowana, ale jakby "oddalona". Natomiast w "Niezwykłej historii Marvel Comics" czytelnik może uczestniczyć razem ze swoimi idolami w rozwoju firmy. 
Przyznam się, że prawie przez cały proces czytania czułam się "wessana". Nie potrafiłam oderwać wzroku od tekstu, chociaż książka nie zawiera typowej akcji. Perypetie wszystkich członków, jak i samego Marvela, były na tyle intrygujące, a zarazem interesujące, że nie chciałam rozstać się z lekturą na noc. 

"<A, to! - mówi Len Teans. - Nie możemy się tego pozbyć, kiedy tylko odwrócimy wzrok, ktoś go znowu wyrzuca!>
Jim Starlin sportretował Marvel Comics jako oszalałych producentów śmieci."

Redaktorzy. Scenarzyści. Rysownicy. I Stan Lee. Czyli krócej mówiąc, pracownicy Marvela.
Cała pozycja w bardzo dużej mierze skupia się także na nich, przez co nie staje się monotonna. Ci ludzie... Każdy ma swoją niesamowitą historię, jeszcze bardziej niesamowity talent, a pomimo tego były momenty, kiedy miałam ochotę na nich nakrzyczeć z powodu ich zachowania czy wyborów. Dopiero na końcu uświadomiłam sobie, że są prawdziwi, a większość z nich nie żyje
Nie mam pamięci do nazwisk, więc aż się zdziwiłam, ile osób pamiętam. Każdy, kto nawet nie interesuje się w żaden sposób Marvelem, kojarzy Stana Lee. Jest to nazwisko tak charakterystyczne, a jednocześnie bardzo stereotypowe. Ludzi spoza kręgu Marvela myślą, że jest to człowiek odpowiedzialny za większość superbohaterów. Też tak sądziłam, dopóki nie przeczytałam "Niezwykłej historii...". Stanley Lieber jest jednak kimś dużo więcej, kimś, kto równocześnie przyciągał i odpychał innych, kimś pełnym sprzeczności. Był naprawdę utalentowanym scenarzystą, a dał się porwać życiu celebryty. Stał się twarzą Marvela, przestał dbać o komiksy. 

"I gdy Shooter przyniósł mu to, co wymyślił, Lee był naprawdę pod wrażeniem.
<To jest naprawdę dobre.>
<Dzięki.>
Zapadła krępująca cisza.
<Czemu więc wasze komiksy nie są?>"

Przy dobrych książkach nie powinno się wspominać o oprawie wizualnej, ale w tym przypadku nie można inaczej. Okładka jest przepiękna, szczególnie w porównaniu z oryginalną. Tekst naprawdę męczy, i nie można przeczytać za dużo naraz, ale mimo tego czcionka zachowuje idealny rozmiar. Głupio mi wspominać o tak błahych rzeczach w recenzji, ale jestem zauroczona tymi aspektami.

"Produkcja serialu z Human Torchem rownież została wstrzymana z obawy, że po obejrzeniu któregoś z odcinków dzieci mogą próbować się podpalić."

 "Niezwykła historia Marvel Comics" jest totalnym must read dla fanów Uniwersum Marvela. Nie ważne czy oglądałeś tylko filmy, kreskówki, czy może czytałeś któreś z komiksów. Książka jest również świetną pozycją dla wszystkich zainteresowanych rynkiem w większych krajach, historią o tym, jak mała, świeżo założona firma staje się ogromną potęgą. Mogłeś nawet do tej pory nie mieć nic do czynienia z marvelowskim światem; wtedy warto sięgnąć po "Niezwykłą historię..." tylko po to, żeby zaznać przewrotnego stylu Seana Howe'a, który nie raz wgniecie w siedzenie. Ta pozycja to przede wszystkim opowieść o losach ludzi, którzy niegdyś byli najlepszymi przyjaciółmi, a potem musieli wylać tego drugiego na zbity pysk. To opowieść o potędze "wyższych instancji", biurokracji, swoistej zemście i nie zawsze docenianych przygodach superbohaterów. 

Ocena: 8/10


Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu SQN, co jednak nie wpłynęło w żaden sposób na moją ocenę. 

http://www.wsqn.pl/
 

2 komentarze:

  1. Za fana komiksów Marvela się nie uważam i po książkę raczej nie sięgnę, natomiast recenzja bardzo ciekawa :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Za fana Marvela się uważam, jednak nie wiem czy przypadnie mi ta książka do gustu. Nigdy nie czytałam żadnej biografii czy dokumentu (serio!) i trochę się boję, że się zawiodę...
    Mimo tego Twoja recenzja i ta przecudowna okładka tak zachęcają do sięgnięcia po tę pozycję. ;-; Ech, dylematy czytelnika

    OdpowiedzUsuń

Za wszystkie komentarze i obserwacje serdecznie dziękuję, bo są naprawdę wielką motywacją! :)